środa, 31 października 2012

Wszystko pod słońcem - rozdział 2.

W czasie drogi moja ruda tancereczka zasnęła. Głowę miała lekko spuszczoną w moją stronę, a na jej twarzy malowało się widoczne zmęczenie. Zerkałem się na nią co jakiś czas i kręcąc kierownicą zastanawiałem się co ja właściwie takiego robię. Przecież to było oczywiste, jasne jak słońce, że prędzej czy później wylądujemy razem w łóżku i w ten podły sposób zdradzę Perlę. A przecież w dniu naszego ślubu przysięgłam sobie w myślach, swojemu sumieniu, że nie będzie takich sytuacji. I nie było, aż do tego momentu. Tak naprawdę mogłem być z siebie dumny, bo przecież przez tyle lat byłem z jedną kobietą. Jak na lovelasa, babiarza i w ogóle, to naprawdę ogromny sukces, bo przecież musiałem się nagle przystosować do innego życia. Z jedną kobietą, kobietą mojego życia, która wydała na świat moich dwóch synów. Kochałem ją nad życie, była całym moim życiem, i w tym momencie chciałem to wszystko zaprzepaścić, chcąc iść do łóżka z tą kobiecą kopią Axla? Chyba, że będę miał na tyle szczęścia, że naprawdę nikt się o tym nie dowie, a w szczególności moja żona i dzieci.Właśnie.. już widzę ich miny, jak otwierają komputer i znajdują fotki na jakiejś stronie plotkarskiej z jakąś młodziutką laską i chuj wiadomo, co to właściwie wszystko ma znaczyć. Przeraziła mnie ta myśl, i miałem nadzieję, że kiedy wychodziłem z tego nocnego klubu z rudowłosą nikt się nie czaił i nie pstryknął mi już zdjęcia.
Dobra, gdyby jednak się udało zachować to w tajemnicy to tylko będę walczył ze swoim zasranym sumieniem. I na co to? Zrujnować to wszystko, aby się spuścić w tej dziewczynie?
Zajechałem w końcu pod swoje mieszkanie. Właściwie, jakby się uprzeć, to to był apartament najwyższej jakości pod jakąś tam nazwą, której w sumie nie pamiętałem. Nigdy nie pamiętałem takich szczegółów, bo w sumie na ogół były one nie istotne, tak jak w sumie i w tym przypadku. Zaparkowałem (dodam, że parking był tak zajebiście podświetlany, ale dobra) i gdy wyszedłem z auta, wziąłem jeszcze Lily na ręce. Jaka ona była lekka...Perli już tak nie nosiłem. Była ode mnie potężniejsza, by gorzej nie powiedzieć i ze wstydem musiałem przyznać, że nie dawałem jej rady podnieść. No bo kręgosłupa nie chciałem sobie złamać i potem na stare lata zapierdalać na wózku inwalidzkim tylko dlatego, że podjąłem się próby podniesienia mojej żony.
Nie mówię, że jest jakoś przesadnie gruba, ale nie zaprzeczę, że zaczynało być to męczące. Ale.. przecież miała do tego prawo, aby być na wadze na jakiej była - przecież była po dwóch ciążach, owszem, z odstępem czasowym, ale jednak. Ale przecież nie siedziała dupą i jej nie płaszczyła, tylko ciągle gdzieś lata, bawi się z moimi synami, a to przecież nie lada wysiłek sportowy jest, kocha się ze mną i w tym wszystkim jeszcze znajduje czas na siłownię... powtarzam jej, że kocham ją jaka jest, a ona mi powtarza, że to dla jej zdrowia, i w sumie też dla mnie.. no dobra, niby tam trochę w tym racji jest, ale jednak czasem też miałem wrażenie, że trochę przesadza z tymi dietami i tak dalej.Ale dobra, w sumie jakoś juz wolałem się nie wtrącać w te sprawy.
Z takimi myślami znalazłem się w końcu w mieszkaniu. W sumie stwierdziłem, że bardziej mi się podoba od mojej willi. Nie wiem, miało w sobie to coś, że kiedy tu czasem nocowałem, to zawsze mi towarzyszyło to samo odczucie. Właśnie dotarło do mnie, że kładę pierwszy raz do łóżka inną kobietę niż swoją Perlę. Naprawdę, dziwne uczucie.
~*~
Nie zasnąłem już. Nie potrafiłem, bo w sumie nie mogłem się odpędzić od podobnych myśli, jakie mnie zaczęły nawiedzać. W tym czasie, kiedy Lily spała ju tylko w mojej koszuli, przejrzałem cały Internet (no może nie cały) w poszukiwaniu siebie przed nocnym klubem, ale na szczęście, nic jeszcze nikt nie wstawił. Całe szczęście, chociaż to nie uśpiło mojej czujności. Będę tak sprawdzać co jakiś czas, by w końcu się upewnić, że parę godzin temu naprawdę nie było żadnego papparazzi na ulicy. Odłożyłem laptopa i mój wzrok znów utkwił się w Lily. Siedziałem w fotelu na przeciw niej, tak, aby mieć idealny na nią widok. Gdy spała, wyglądała jeszcze piękniej. Wyglądała tak spokojnie i wiedziałem, że nic jej nie grozi. To mnie też samego uspakajało, chociaż nie wiedzałem, dlaczego się tak nią przejmuje. Na świecie było pełno takich dziewczyn jak ona i wcale się od nich nie różniła. Nie była jakaś wyjątkowa... tylko, właśnie, to uderzające podobieństwo do Axla nie dawało mi spokoju. Mój wzrok przeniósł się na jej plecak. Była to kostka, którą nosili metale. I znów było pełno naszywek na niej z zespołami. Sięgnąłem po nią szybko i zacząłem w niej grzebać, szukając czegoś, jakiegoś dokumentu gdzie będzie jej nazwisko. Wolałem już to zrobić teraz, kiedy ona spała, a nie robić potem jakieś podchody. W końcu wygrzebałem z niej jakąś plakietkę, z danymi personalnymi. To chyba od tego klubu, bo widniała na niej jeszcze jego nazwa. Zobaczyłem jej pełne imię i nazwisko...i mogłem odetchnąć z ulgą. Nie zobaczyłem Lilyanne Rose, tylko Lilyanne Ylönen. Brzmiało mi to jakoś po fińsku, więc teraz to już było małe prawdopodobieństwo aby ta mała była siostrą mojego dawnego przyjaciela. Coś mnie właśnie ukuło w serce... tak, właśnie, kiedy tylko pomyślałem o Axlu, zawsze takie coś odczuwałem. Brakowało mi tego pojebanego rudzielca, jego spóźnialstwa i darcia ryja często bez powodu. Miałem już czasem dość jego publicznych docinek na mój temat, często już po prostu na nie nie odpowiadałem. Moim milczeniem dawałem jasne sygnały, że chce to po prostu to zakończyć i mieć święty spokój. Naprawdę, męczyły mnie już te wszystkie jego złośliwe docinki.
Kiedy odkładałem jej torbę na miejsce, zobaczyłem jak się poruszyła przez sen i w końcu się obudziła. Przeciągnęła się jak małe dziecko, dodatkowo ziewając i w końcu przebudziła się. Popatrzyłem na nią z lekkim uśmiechem a ona na mnie.. w szoku. Co się tak dziwiła? Nadal nie mogła uwierzyć, że tak zwyczajnie przy niej siedzi Slash? Myśli, że to jej się wszystko śni? Westchnąłem.
- Nie, to nie jest sen. I nie rozpłynę się zaraz. - rozwiałem jej wszystkie wątpliwości, zanim w ogóle zdążyła otworzyć usta. Popatrzyła na mnie jakby chciała coś powiedzieć, ale właściwie to nie odezwała się. Usiadła tylko po turecku i zaczęła się zaciekawiona rozglądać po sypialni, a ja wciąż na nią się patrzyłem, jak w jakiś pieprzony obrazek. Naprawdę miałem wrażenie, że patrzę się na ładniejsze wcielenie Axla i pomimo, że znałem już jej nazwisko, to takie odczucie ode mnie nie odeszło ani na moment.
- Chcesz...coś do picia? - zagadnąłem, przerywając niezręczną ciszę. Znów na mnie spojrzała i kiwnęła twierdząco głową.
- Jeśli to nie robi problemu.. - w końcu się odezwała. Już zaczynało mnie to przerażać, że nic się nie odzywała. Wyszedłem szybko w zamiarze zrobienia jej jakiego napoju. Chciałem jej zrobić kawę lub herbatę..ale cholera nic z tych rzeczy akurat nie było. Żadnego też soku nie było. Spojrzałem w stronę barku. No tak, tam to zawsze coś było. Otworzyłem i chwyciłem po prostu Danielsa i dwa kieliszki i wróciłem do sypialni. Zastałem ją stojącą przed oknem i opierającą się łokciami o parapet. Wypinała się zachęcająco tyłkiem w moją stronę, a przecież oprócz mojej koszuli miała na sobie tylko te stringi, które i tak nic prawie nie zasłaniały. Obserwowała widok za oknem. Włosy spływały jej kaskadami po ramionach, a jasne poranne światło padło na jej bladą twarzyczkę.
- Wybacz, nie mam nic innego.. - stanąłem obok niej i podałem jej kieliszka napęłnionego moim płynem życia. Uśmiechnęła się, pstryknęliśmy się nimi i równocześnie wypiliśmy i odłożyliśmy je na parapet. Obserwowałem jak powoli językiem jeszcze oblizuje swoje usta od alkoholu. Naprawdę, chciałem ją pocałować, ale jeszcze czułem w sobie blokadę..
- To..w zamian...że u ciebie...nocowałam, mam ci zrobić dobrze? - zapytała prosto z mostu, a ja popatrzyłem na nią w sumie w szoku. Dawno nie słyszałem takiego tekstu, a przecież z początku mojej kariery to laska nawet o to nie zdążyła mnie zapytać, bo już ją ruchałem. Wpatrywałem się otępiały w jej zielone oczy, a ona chyba dopiero teraz się skapnęła, co takiego powiedziała.
- Przepraszam.. to tak z przyzwyczajenia. Kiedy zabierają mnie do siebie.. to zawsze tego chcą i rozumiesz... zboczenie zawodowe. - wyjaśniła, a ja w sumie odetchnąłem z ulgą. Naprawdę nie chciałem jej ruchać jak każdej laski w tamtych czasach. Nie chciałem jej traktować jak tylko obiektu seksualnego i zaraz wyrzucić ją na bruk. Chociaż mój przyjaciel już nie wytrzymywał psychicznie, dalej ignorowałem jego potrzebę. Uśmiechnąłem się.
- Wystarczy mi twoja obecność. - odpowiedziałem. Usiedliśmy tym razem w kuchni przy stole jak normalni ludzie. Popatrzyłem na nią i po prostu nie mogłem się powstrzymać od nie zadania istotnego pytania, które męczyło mnie od chwili, kiedy po raz pierwszy na nią spojrzałem w nocnym klubie.
- Słuchaj... bo... - nie wiedziałem jak to zacząć. Moje loki zasłoniły mi twarz, tak że nie widziała mojego zakłopotania -  Niedługo na parę dni będę musiał odwieźć cię do mojej przyjaciółki.- rzekłem, ignorując to, że tak naprawdę chciałem zupełnie co innego powiedzieć. Jednak zrezygnowałem z tamtego pomysłu, stwierdzając, że nie ma sensu robić z  siebie debila. Chyba już naprawdę odbijało mi na głowę, skoro prawie w każdej rudowłosej osobie widzę Axla. Czy rzeczywiście zaczynało mi go już tak brakować, że miewałem takie schizy? Sam już siebie nie ogarniałem. - Będę musiał załatwiać parę spraw, przez to nie będzie mnie tu często, a nie chcę, żebyś przesiadywała tu całymi dniami sama. Nie, że przeszkadza mi twoja osoba, po prostu przyzwyczaiłem się, kiedy wiem, co się z tobą dzieje. - palnąłem tą głupotę i sam się dziwiłem, dlaczego to powiedziałem. Teoretycznie nie musiałem się przecież tłumaczyć, dlaczego podjąłem taką decyzję, prawda? Ale poczułem, że po prostu powinienem być z  nią szczery. Kiedy wypowiedziałem te ostatnie słowa, poczułem na sobie jej wzrok - patrzyła na mnie tak, jakbym był jakimś.. sam już nie wiem kim. Może to trochę zabrzmiało, jakby mi na niej zależało? Nie wiem, naprawdę, nie wiem już czego tak na prawdę chcę. 
~*~
Rozdziału nie skomentuję, jakoś nie mam na to siły. Przepraszam, że tak to długo trwało, ale ostatnio byłam strasznie zabiegana (taaa, tak jak każdy) i jakoś nie miałam głowy, aby chociaż zaglądnąć na swojego bloga. Postaram się też nadrobić u Was straty :) I widać, jest nowy szablon ^^ Jak Wam się podoba? Mnie osobiście bardzo :D Zawdzięczam go cudownej Jill, jeszcze raz dziękuję Kochana :* Teraz będę się starała dodawać rozdziały już bardziej regularnie. No to do następnej notki, buziaki żuczki :*

13 komentarzy:

  1. Jestem zaszczycona być pierwszą osobą komentującą ten rozdział! Mi się bardzo podobał. Tak wszystko fajnie, płynnie, że chyba oprawię ten tekst w ramkę i powieszę na ścianie z dopiskiem: "Najpłynniej napisany tekst miesiąca". A co do samej fabuły to nie mogę się doczekać następnego rozdziału bo tak to mnie wciągnęło. A szablon cudo! No i informuj mnie na http://wake-up-time-to-die.blogspot.com/ I zapraszam cię też na pierwszy rozdział tego opowiadania!

    OdpowiedzUsuń
  2. No.. Lila, Lila, co ja Ci mogę powiedzieć? Hmm, dobra, nie podobało mi się i było do dupy i w gole weź się schowaj z tym pisaniem, bo nie potrafisz pisac i tyle. Ha! (Ty patrz, moja wredna strona się odezwała) A teraz tak na poważnie, bo wiesz, nie myśl sobie, że tamto było na poważnie. W sumie, to ja Ci juz komenta pisałam, jak sobie siedziałam w pięknej Szkocji i miałam za oknem widok zamku, gór i wszystko było takie Szkockie. Po ulciach chodzili faceci w kiltach i wszędzie było pełno rudzuelców! (Tak sobie teraz pomysłam, ze jak Slash ma w rzeczywistosci takie jazdy na rudzielców, jak u Ciebie w opowiadaniu, to miał niezłą jazdę w Edynbrugu, jak grał tam koncert, haha) No ale dobra, ja się u romarzyłam Edynbrugiem, a nie piszę o tym co powinnam pisać. To może przejdę do tematu właściwiego.

    Jakbym Cię nie znała tak dobrze, jak Cię znam, to bym napisała coś takiego "Bardzo się cieszę, że dodałaś nowy rozdział, nie mogłam już się doczekać i poprawiłaś mi tym humorek" ale Cę znam, to Ci tego nie napiszę, o! Bo z resztą po co mam to pisać skoro to wiesz, prawda? Wiem, że masz w szkole jazde i tak dalej, potem miałas jazde z komputerem i tak dalej i czasu nie było. Rose (ja, a nie Axl) jest bardzo wyrozumiała (hmm, ciekawe od kiedy) i to wszystko doskonale rozumie. No dobra, ale nadal nie przeszłam do tematu właściwego. Jakoś tak pływam i nie mówię o tym co powinnam, a ten komentarz staje sie powoli trochę bez sensu.

    No to, ten.. już Ci pisałam, że ogólnie, to mnie tu powalają Twoje opisy. I znów prawie cały rozdział, to opis! I to genialny opis. Haha, dobra, bo wiesz, teraz jak czytam sobie biografię Slasha, to mam takie prowanie. Jego prawdziwe myśli, do tych twoich zmyślonych mysli i... no wiesz co Ci powiem? Ja mam takie wrażenie, jakby to naprawdę Slash pisał. Dobra, no wiem, że mi teraz nie wierzysz i myślisz sobie, że ja Ci tu takie banały wciskam tylko dlatego, ze się znamy i siostrami jesteśmy, a ogólnie, to ja i tak wredna jestem, ale teraz mówię prawdę! Mam to prównanie i ten tekst z ksiązki nie wiele rózni się od tego tesktu, co mi tu pokazałaś. Hmm, no dziwne. Ty go chyba naprawdę rozpracowałaś, haha... ale dobra, zostawmy już tego prawdziwego i żyjącego Slasha w spokoju, bo się facet znów zadrapie na śmierc, albo zakicha. Nie wiem, co tam sie z ludziem dzieje według mądrości życiowej, kiedy sie go obgaduje, ale zostawmy go w spokoju i zajmimy się tym Slashem z rozdziału.

    Slash altruista (Normalnie, jak u mnie w tym co teraz pisze) ktory postanowił pomoc jakiejs tam rudej lasce, ktora tak mu sie kojarzy z Axlem, ze chuj. No dobra, na miejscu Slasha to ja bym tam psychicznie nie wyrobiła. Ale co za pacan z niego! No mógł tak bardziej ruszyć tą swoją mózgownicą i pomyśleć trochę wiecej, bo kurede, czy ta dziewczyna może miec z Rudym tylko zwiazki rodzinnne oparte na rodzenstwie? Dobra, ale Hudson nie mysli. Żona mu obiadu nie zrobiła, wypił trochę Danielsa napatrzył się na dupy w klubie i przestał myślec. Ale nie wybacze mu tego, haha. Mam na niego focha, jak Axl ma. I nie wiem dlaczego. No dobra, bo mnie tu jakaś już głupawka bierze. Zauwazyłas, że zawsze jak komentuje tego bloga, to mnie głupawka bierze? Ale wrócmy moze do tresci własciwiej. No to Slash jest na tyle głupi, ze nie pomyslał o innych związkach rodzinnych, bez komentarza. Hmm, no i grzebał Lil w rzeczach! No ja tam na mieshcu Rudej bym się obudziła i wiesz.. patelnią go po głowie za to, ze grzebał mi w rzeczach, haha! I by mnie nie obchodziło iz to jest to jakis Slash i jest on słwany i ma włosy ktore nie moga mu wypaść. No i tyle, bo się nie grzebie w czyjisc rzeczach, o!

    OdpowiedzUsuń
  3. A na Lile to też mam focha, bo go smarkula jedna prowokuje! A taka tu niby niepozorna i tak dalej. A stoi sobie prawie z goła dupą, z kieliszkiem Danielsa i jeszcze wargi oblizuje! I czy to nie jest prowokujący obrazek dla takiego eorotomana, jak Slash? No przepraszam bardzo, chyba ta ruda wie, ze to zonaty facet z dwójką dzieci i psem, prawda? Rozwali psu rodzinę i co wtedy bedzie? Kij tam z dziecmi i żoną, pies najważniejszy i co? Foxy będzie musiał wybierać z kim ma zamieszkac. A wszystkiemu bedzie winna ta ruda Lila.. no dobra na nia tez mam focha. A co! Na wszystkich mam focha, a co nie mogę? Mogę!

    I co ja mogę tu jeszcze napisać? Aaa, dobra, coś o dziwganiu Perli. Hmm, dobra, tak sobie to czytam, czytam i tak mi nagle przed oczami stanęła scenka, jak Slash próbuje ją np z łozka podniesc i coś mu w kręgosłupie chrupło, a potem na czworwaka do telefonu po pogotowie, haha. No to ten, chyba nie musze tu więcej o tym pisać, nie? Haha...

    No dobra, to ja będe konczyła ten komentarz, bo on znów tu ujawnia jakies głupoty, które Ci piszę publicznie. Jeszcze mnie podasz do sądu o odszkodowanie za starty moralne wyrządzone tym.
    No tam zawsze na koniec komentarza pisałam, ze Marg pozdraiwa, nie? No ale teraz kurde Marg ma focha na Lil, to raczej tak kiepsko z tymi pozdrowieniami... ale dobra, żeby nie było.
    Artek z Izzy'm pozdrawiają ze swojego zadupia gdzies zdala od Los Angles, a Margi nosi, bo bedzie miała kolejnego bachora, haha. To tyle.

    Kochaam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Iiihi, nie wiem czy wiesz,że ja to ja :c Ale co tam. Opo jest dobredobredobredobre! Huehuehue Slash podnoszący Perlę, myślałam że się posiusiam jak to sobie wyobraziłam:D W końcu twój mąż ma tyle siły, no ale to je PERLA tego nie podniesiesz! I tak jej nie lubię, pewnie jest ci ciężko pisać jak Slash jest dla niej taki miły i w ogóle :< Szkoda,że późno dodałaś no ale rozumiem i nie mam za złe, chcę więcejwięcejwięcej:D

    Jak się już zorientujesz,że ja to ja to się odezwij:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiesz tak sobie szukałam jakichś opowiadań o GNR, znalazłam ich chyba ze sto, a że akurat Twoje miało mało rozdziałów, to pomyślałam że przeczytam. Prolog jakoś mnie nie zaciekawił, a nawet szczerze powiem, że mi się nie spodobał i miałam takie myśli, czy nie rzucić tego, ale postanowiłam dać Ci jednak tą szansę i przeczytałam pierwszy rozdział. A później to już orgazm *_________* Dobra, może się pospieszyłam, zresztą chyba nie powinnam używać ego określania, jeśli ta dziewczyna (ta striptizerka, wiesz, ja to pamięci do imion nigdy nie miałam i zapominam po pięciu sekundach, wiem tylko że Slash to Slash XD) jest striptizerką, no ale niech będzie. Ale wiesz co? Może zacznę od początku.

    Podoba mi się postać Slasha. Nie czytałam jeszcze wielu opowiadań o GNR, nawet nie jest to mój ulubiony zespół (jeden z ulubionych, ale pierwsze miejsce zawsze będzie należeć do AC/DC, chociaż uważam, że gitara Hudsona nie ma sobie równych, lecz mimo wszystko AC/DC) i szczerze mówiąc przez długi czas nie odróżniałam chłopaków, no ale cóż, jestem nieogarnięta, to wie każdy kto mnie zna. Ale wracając dla Saula. Trochę mi go szkoda, no bo jednak trochę tęskni do czasów, gdy zespół jeszcze istniał, a przynajmniej ja takie odniosłam wrażenie. Szkoda mi go, bo jego relacje z byłymi członkami GNR nie są jakieś wybitnie najlepsze i to naprawdę jest smutne. Przecież grali razem, pili razem, zaliczali laski razem. Chociaż wiesz, może jednak od samego początku to nie była żadna przyjaźń, tylko chodziło o dragi, seks, pieniądze? Nie wiem, ale ludzie potrafią być egoistyczni, więc nie zdziwiłabym się.

    Postać Lily (nie myśl sobie, że se przypomniałam jej imię, tak dobrze to nie ma - musiałam się wrócić do poprzedniego rozdziału xd) również jest świetna. Jak na razie za wiele o niej nie wiem, ale... no podoba mi się. Ale również mi jej szkoda, no bo ten... jest striptizerką, mimo że tego nienawidzi i najchętniej rzuciłaby to w huj, ale nie może, bo musi jakoś zarobić na życie. Nawet mieszkanie straciła. Zaczynam się zastanawiać co na to jej rodzice. Pewnie wykopali ją z domu jak tylko stała się pełnoletnia. A może w ogóle nie ma rodziców, tylko uciekła z domu dziecka/rodziny zastępczej, bo miała dość? No nie wiem. Ale i tak ją lubię. No chyba, że właśnie lubię ja dlatego, że nic o niej nie wiem. Tak, to bardzo możliwe, bo ja lubię tajemnicze postacie. No i... czekaj, bo ona mieszka w garderobie (jak to brzmi!) w tym klubie. Nie zazdroszczę. Nie no, nie mogę jej rozgryźć. O rodzinie nic nie wiem, o niej samej też. Zaczynam się zastanawiać skąd ona bierze kasę na inne rzeczy, już pomijając to mieszkanie. No na przykład na jedzenie, ubrania, cokolwiek. Yyy, dobra, jest striptizerką (tak, zapomniałam, gratulacje dla mnie! -.-). Dobra, przynajmniej to wiem. Mówiłam już, że mi jej szkoda, prawda? Tak? To powtarzam. Kurde, ale ja przeżywam. Mam jakąś fazę normalnie. Chyba za bardzo się wczuwam, ale ja tak zawsze. No cóż.

    Dobra, teraz może tak dla odmiany przejdę do tego rozdziału, bo w sumie by wypadało, a to co powinnaś wiedzieć ode mnie o poprzednich, to wiesz, a zatem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze chyba nic nie wspomniałam o moich odczuciach względem Slasha i jego rodziny, więc zrobię to teraz. Bo widzisz tak mnie coś wzięło i teraz dla odmiany szkoda mi żony Hudsona. No bo weź, ona go kocha, urodziła ma dwóch chłopców, a ten huj szlaja się po striptizerskich klubach i jeszcze "zaprzyjaźnia się" (nie mogłam znaleźć lepszego określenia) z jedną z dziewczyn tam pracujących. No jasne, dobra, wcześniej prowadził inny tryb życia, zaliczał po kolei każdą która mu się nawinęła, ale może czas w końcu dorosnąć i zacząć zachowywać się odpowiedzialnie? On ma żonę i dzieci, do cholery! Nie powinien robić tego co robi, w ogóle powinien rzucić gdzieś tą całą Lily, nawet mimo tego, że nie ma się gdzie podziać. No nie wiem, mógł dać jej kasę czy cokolwiek, żeby sobie jakoś poradziła i poszła dalej, ale niech kurwa się od niej odpierdoli i przestanie zdradzać swoją żonę! I wiesz co? Teraz mam wielką nadzieję, że mimo wszystko jakiś paparazzi ich przyłapali! Przepraszam, ale już wolę żeby ich związek się rozpadł, niż żeby jedna osoba żyła w kłamstwie, bo to na dłuższą metę nie ma sensu i raczej nic dobrego nie przyniesie.

      Nie, nie, nie, nie, nie! Dlaczego?! Ugh, mam nadzieję, że jednak Slash nie przeszukał całego Internetu i jednak gdzieś jest jeszcze ich zdjęcie. Chociaż... jakby tak się nad tym dłużej zastanowić, to jego życie raczej nie należy do najłatwiejszych, więc może nie komplikuj go jeszcze bardziej. Raczej nie jest łatwo ciągle mieć na pieńku z przyjacielem, tym bardziej, że Slash przyznał, że już go to męczy.

      O matko. Ta dziewczyna mnie rozwala, ale przy tym coraz bardziej mi jej żal. Spytała się, czy w zamian, że przenocowała u Slasha ma mu zrobić dobrze. Jejku. Znaczy to w sumie nie powinno mnie dziwić, w końcu to jej praca i z tego się utrzymuje, ale mimo wszystko to było zaskakujące. W ogóle zastanawiam się, czy powinnam to czytać, bo mam 13 lat, ale chrzanić to. Pewnie teraz sobie myślisz, że jestem zboczona, niewyżyta i co tam jeszcze, ale ja raczej się tym nie przejmuję xd Bo podoba mi się fabuła i bohaterowie, naprawdę. Piszesz tak lekko i realistycznie, to jest fajne.

      A końcówka tego rozdziału... to było takie słodkie na swój Slashowy sposób. Może nie powiedział tego wprost, ale przyznał w myślach przed samym sobą, że zależy mu na Rudej i to było takie piękne. Albo może nawet mu na niej nie zależy, ale przypomina mu jego przyjaciela, a to już coś.

      Wiesz co? Ja już chyba skończę, bo nie chcę Cię męczyć moimi komentarzami. Ale jeszcze się odezwę, pod kolejnymi postami ;D

      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Wiem, że prolog jest beznadziejny i w ogóle mi nie wyszedł, jest straszny, tylko nie chce mi się i nie mam czasu go zmieniać xD wiem, leniwa jestem xD ale pisałam go chyba rok temu do zupełnie innego opowiadania, dlatego mogą być tam błędy, bo była wcześniej narracja trzecioosobowa a niedawno zmieniałam tak na szybko, więc tego XD a wzięłam ten prolog z tamtego opowiadania, bo nie miałam weny na ten co tu ma być i taka jest o to historia tego prologu xD Hmm, dziękuję w ogóle za taki miły i długi komentarz ;D Ha, wiem, wiem, że to jest dość skomplikowane, sama czasem się już w tym opowiadaniu gubię xD Hmm... mogę jedynie zdradzić, że Slash nie będzie z Lily, bo ona będzie w późniejszych rozdziałach z kimś innym. Poza tym, mi w tym opowiadaniu nie chodzi zupełnie o to, że Slash z kimś ma być, tylko o coś zupełnie innego, ale nie powiem, bo bym fabułę całą zdradziła ;D Slash jest tylko dodatkiem do całej otoczki, a w sumie głównym bohaterem powinien być Axl, ale jakoś łatwiej mi się opisuje myśli Slasha, o. xD (no tak, jaram się nim xD)

      Usuń
    3. Co do Lily... ona jest moją perełką, haha :D może czasem mnie irytuje, ale jednak uwielbiam swoją postać (nie ma to jak skromność, ale mniejsza xD) cóż, u niej to się jeszcze bardziej pokomplikuje, ale mogę dać Tobie pewność, że nie będzie miało to związku ze Slashem (no będzie jeden incydent) ale w sumie połączyłam ją z nim... bo w sumie Slash potrzebuje jej jako przyjaciółki i takie tam.. kurde, muszę się zamknąć, bo zaraz wszystko zdradzę ^^ xD

      Usuń
    4. Oj, Lila, Lila.. ty i ten twój długi język :D

      Usuń
  6. Jeśli chcesz wpadnij http://wake-up-time-to-die.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. prawie zapomniałam jak lubię Twoje dzieła :D prawie zapomniałam jak lekko się to czyta :D
    rozkminy Slasha mnie powalają :D (hahaha skoro młoda jest kopią axla, a ponoc jest piękna, więc axl też jest piękny? jeb.. mam coś z głową... chociaż zawsze uważałam że z Axla byłaby całkiem niezła laska jak był młody)
    no.. to ja tradycyjnie jak to Duffowa poproszę jakieś wprowadzenie Stradlina i Duffa (plus synkaaaaa!)

    OdpowiedzUsuń
  8. 42 year old Staff Accountant III Alic McGeever, hailing from Langley enjoys watching movies like Song of the South and Scuba diving. Took a trip to Old Towns of Djenné and drives a Mazda5. moja strona

    OdpowiedzUsuń
  9. prawnik rzeszów - Jesteśmy prawnik-rzeszow.biz, kancelarią prawną z siedzibą w Rzeszowie. Jesteśmy małą kancelarią, dopiero zaczynamy swoją działalność, dlatego potrzebujemy dotrzeć do większej liczby osób. Oferujemy usługi prawnicze i musimy rozpowszechnić naszą nazwę, więc jeśli masz czas, aby napisać o nas, będziemy wdzięczni. Chciałabym podziękować za poświęcony czas, ponieważ wiem, że jesteście bardzo zajęci i naprawdę to doceniamy. Jeśli masz jakieś pytania, proszę nie krępuj się pytać.

    OdpowiedzUsuń