wtorek, 7 sierpnia 2012

` Wszystko pod słońcem - prolog.

   Deszcz padał nieustannie już od paru dni i nic nie wskazywało na to, że ciemne, burzowe chmury ustąpią wreszcie błękitnemu niebu. Krople wody spływały po szybach okien, uderzając następnie o parapety wydając głuchy dźwięk szarej beznadziejności. Siedziałem w niewielkim saloniku w swoim aktualnym mieszkaniu – na kanapie. Obserwowałem znudzonym wzrokiem puste paczki czerwonych Marlboro , które leżały na niewielkim, okrągłym i szklanym stole, jak i na podłodze razem z wypitymi do dna puszkami piwa. Okno było otwarte, przez co do pomieszczenia wlatywał chłodny, nieprzyjemny wiatr. – dzięki temu pomieszczenie wywietrzyło się od smrodu papierosów i piwa. Wiatr świszczał w powietrzu, łącząc się z dźwiękami riffów – wypełniając nieznośną ciszę. Gra na gitarze uspokajała moje chaotyczne myśli, które ostatnio skupiały znaczącą uwagę na jednej osobie – i cholera wie, dlaczego akurat na Axl’u ?! Od pamiętnej, wielogodzinnej kłótni i rozejściu się minął już przecież spory kawał czasu – od tamtej pory starałem się przecież nie zaprzątać głowy tym pojebanym rudzielcem. Nie chciałem przypominać sobie jego słów, które raniły mi serce. Nie chciałem widzieć w obrazie wspomnień gardzącego spojrzenia Rose’a. Mimo wszystko, w tej jednej chwili wszystko powróciło jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Siłą próbowałem wymazać to wszystko, ale marnie mi to wychodziło. Dlaczego ? Dlaczego znów się męczę ? Westchnąłem. Czy w głębi swojej duszy chciałem by znów było tak, jak za czasów, kiedy wszyscy byli w GnR ? Chyba tak. – ale, przecież nic nie trwa wiecznie! A Axl myśli zapewne, że to on, Saul Hudson vel Slash pierwszy go przeprosi! Mhahaha, chyba się pomylił, skurczybyk. Wina leży po obu stronach i albo kiedyś się pogodzą, albo nie. Trudno się mówi. Nie obyło się również z powrotem tych dobrych wspomnień, gdzie chodzili po knajpach, klubach, pili razem, koncertowali, nagrywali wspaniałe piosenki. A teraz….prawie każdy poszedł w swoją stronę. Tylko chyba Duff został w Los Angeles, ale też nie miałem pewności. Cholera, jeszcze paczka papierosów się skończyła. Niech to szlag!.
   Odłożyłem gitarę na jej stałe miejsce, a następnie włożyłem swój ulubiony cylinder na głowę, skórzaną, czarną kurtkę po czym zamknąłem drzwi i wyszedłem na klatkę schodową. Musiałem przyznać, że było tu dosyć mrocznie – a  sam nawet lubiłem takie klimaty, lecz mimo wszystko każdy chyba wolałby mieć dom z basenem. Cóż, na razie jeszcze nie chciałem jej rozrzucać na wszystkie strony, jak to niektórzy robili, by potem pozostać z niczym. Zszedłem dość wolnym krokiem z trzeciego piętra z kręconych, starych schodów by następnie pchnąć wielkie drzwi kamienicy i ruszyć przed siebie. Deszcz jakby wzmocnił się jeszcze bardziej przez te 20 minut. Niewielu ludzi odważyło się wyjść na mokre, brudne ulice nie chcąc opuścić swojego ciepłego mieszkania. Jeśli już to widywał nielicznych, najczęściej wychodzących z autobusów i pod parasolami spieszących się do swojego cieplutkiego gniazdka by następnie wypić pyszną, gorącą herbatą. Mi nie przeszkadzało to, że już jest całkiem przemoczony i jego afro trochę oklapło. Wszedłem do czynnego 24 godziny spożywczego i kupiłem tam, oczywiście paczkę papierosów. Znudzona sprzedawczyni nawet nie zauważyła, że do jej sklepu wszedł były gitarzysta GnR. Jej…jak to dziwnie brzmi. Wyszedłem i znów szedłem ze spuszczoną głową, paląc pierwszego papierosa. Dłonie schowałem do kieszeni spodni. Nie wiedziałem ile tak chodziłem, ale poczułem się trochę lepiej. Otrzeźwił mnie chłodny wiatr. Przeszedłem dość obojętnym krokiem obok grupki uciekających przed deszczem, śmiejących się beztrosko nastolatków. Och, gdyby można było tak się cofnąć w czasie i naprawić błędy! Wtedy życie chyba było by idealne, na pewno. Nagle zderzyłem się z jakimś mężczyzną. Zachwiałem się, a przed upadkiem uratował mnie drugi, który szedł z tym pierwszym. Gdy tylko się otrząsnąłem, na koniec poprawiając cylinder ; przyjrzałem się mężczyznom, którzy nie tak od razu ruszyli znowu przed siebie, aż moje czekoladowe oczy rozszerzyły się ze zdziwienia.
- Slash ! – rozpoznałem ten uradowany, lekko naćpany krzyk swojego przyjaciela, Duff’a. Blondas uściskał mnie tak, że ledwo co mogłem złapać powietrze, będąc w takim samym stanie zdziwienia, co ja sam.
- Miałem nadzieję, że już nigdy nie staniemy sobie na drodze. – warknął pierwszy mężczyzna, dość skrzeczącym głosem.Spojrzałem na niego. Tak, przede mną  stał sam Axl Rose. Szczerze mówiąc nie od razu go poznałem, gdyż jego wygląd zewnętrzny trochę się zmienił. Uhm, wolałem go, jak był długowłosym rudzielcem.
- Tylko głupcy mają nadzieję. –  podniosłem lekko brodę do góry, patrząc na wokalistę GnR z lekką wyższością. Duff spojrzał to na niego, to na mnie, wpadając na genialny pomysł. To idealna okazja, by panowie mogli sobie wytłumaczyć wszystko i za razem pogodzić się. Axl zacisnął dłonie w pięści.
- Uważaj, bo ci żyłka pęknie z tych nerwów. – Uśmiechnąłem się do dawnego przyjaciela ironicznie, gasząc papierosa i wyrzucając go gdzieś za siebie, chociaż w pewnej chwili chciałem go nawet spalić na twarzy Rose’a.
- Chłopaki przestańcie ! – Duff stanął między nami – Nie możecie tak. Chodźmy, napijemy się piwa, jak za dawnych czasów, pogadamy i w ogóle….- patrzył wręcz błagalnym wzrokiem na obydwu.
- Nie Duff, tamtych czasów już nie ma. I nic nie wskazuje na to, by powróciły. –stwierdziłem.
- Wyjątkowo się z tobą zgodzę, kurwa mać. – zawarczał Axl. Wyglądał tak, jakby za chwilę miałby się rzucić na mnie rzucić. Wokalista ruszył do przodu, zostawiając za sobą dawnych przyjaciół. Pierwsza błyskawica przecięła mroczne niebo. Duff spojrzał na Saul’a.
- To co, wpadniesz do mnie ? – spytał. Uśmiechnąłem się lekko do niego i obydwoje ruszyliśmy przed siebie, by następnie zatopić smutki w alkoholu, zastanawiając też co znów Axl wymyśli i jaki wykona kolejny ruch oraz nad najważniejszym pytaniem : czy znów się spotkają?…

6 komentarzy:

  1. Haaaa, to kochana zanaczam swoją obecność tu! I zaraz zabieram się za czytanie :D

    Ale się ciesze, ale się ciesze, haha.
    No i chyba nie musisze wspomniac ze dodaje do linków, obserowanych i tak dalej, nie?

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam, chociaż było mi cięzko, bo miałam takiego banana na buzce, jak Steven, bo załozyłaś bloga. Dobra, ja Ci już pisałam, jak mi brakuje Twoich wypocin i tak dalej, ale musze to napisac jeszcze raz. No po prostu to mi brakowało! Wiem, czasem cos mi w listach pisałas i tez skakałm jak głupia, bo mogłam sobie poczytać Twoje wypociny, haha. A teraz mam babnana niczym Steven, bo załozyłaś bloga. Mam nadzieję, ze będziesz go prowadziła, a ja bede mogła tu wylewac swoje żale i tak dalej, haha.

    Dobra, ale tak może przejde do koemntarza. W sumie, to jest to o czym mi pisałaś na GG? Bo jakos tak za bardzo nie ogarniam, bo coś wspomniałaś, ze Slash miał tu opowiadać, a jest narrator. Ale dobra, nie ważne. Taaa, deszcze są okropne. Nienawidze deszczy, jak już to lubie tylko ten zapach po deszczu. Hmm, Slash w sumie to wydaje mi się byc w tym wszystkim taki troche samotny. Siedzi sobie biedak, i sie gapi tylko na paczke papierosow i sobie wspomina, ale tak naprawde to sie czuje bardzo samotny. No juz tam zamiataj i go prztul do cyca, haha.

    No i teraz sie tak zastanawiam, jak jest w rzeczystosci. W sumie, jak jest ze strony Axla. Bo podobno, to Slash by sie pogodził z Rudym, jakby ten wykazał jakas inicjatywę. Ale tak sie zastanawiam, czy Axl ma własnie takie chwile, kiedy sobie siedzi, mysli i wiesz, i tak sobie wspomina, jak to sie darło na Hudsona w HH i tak sie zastanawiam, czy on wtedy tak sobie mysli, ze ze nim teskni, haha. No to jest w sumie ciekawe, co sie roi tam w głowce naszego Rose'a, prawda? Albo czy Slash ma takie chwile. Wiesz, siedzi sobie i mysli i tak sobie mysli i czy ma takie chwile, ze by sam poszedł do Axla i by sobie z nim po prostu pogadał? Hmmm..

    Ale dobra, wracajc do opowiadania. No to nam biedny Samotny Slash poszedł po fajki, mimo deszczu, bo jednak jarać trzeba mieć, co prawda? Hmm, no i poszedł sobie, nawet w sumie nie miał jakiejs tam niechceci do deszczu i bum spotyka tą rudą wiewrórę, haha. Dobra, i nawet mieli jedno zdanie. W sumie, to miałam takie wrazenie, ze nawet Slasha nie obeszło to spotkanie z Axlem i w sumie go olal, ale moze mam tylko takie złudne wyobrazenie? Hmm.. No i Duff jeszcze był. Moj kochany Duffy! Kotry sobie pomyslal, ze moze byc nagle, jak za strych dobrych czasów. Jasne, chciało by sie McKagan..

    I nie wiem, co mam jeszcze napisac. Jak zawsze sie rozpisałam. Zasnęłas? To pobudkta!
    Kocham cię normalnie :*

    Margaret (już) Isebll!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no wiem, że miało być oczkami pana Slasha i niedawno zmieniłam. Była to mozolna praca, ale jakoś tam z tego wyszłam. Początkowo było to w trzeciej osobie, bo kiedyś to już pisałam i wtedy jeszcze nie było zamierzone, aby było napisane, tak jak to Slash widzi. Ale teraz już mam zarysowane jak to ma wyglądać.
      Eh, no pan Hudson jak najbardziej chce odzyskać dawnego przyjaciela..ale ten dawny przyjaciel tak za bardzo nie. Tzn. Z jednej strony niby chce, bo sam chce tą wojnę zakończyć, ale jednak coś go przed tym blokuje. No tak, cały Axl Rose. xD
      No a u mnie Duff to zawsze był takim marzycielem... no to biedaczyna sobie pomarzyła, haaha ;D .
      Tęsknię. :*

      Usuń
  3. Zapraszam po swoje zamówienie na pinkbodace.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest świetne. Strasznie mi się podobało. Będę tutaj wpadać. Podoba mi się twój styl pisania oraz twój tok myślenia. Po Axlu właśnie takiej reakcji się spodziewałem. Nie rozumiem tylko jednego dlaczego większość chce rozwalać małżeństwo Slasha z Perlą. Ale z chęcią zobaczę co się dalej stanie. Zapraszam też na mój blog: http://intheparadisecity.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. a Duffowa zrobi spam a co mi zależy :D jak już czytam to się wypowiem :D
    nie wiem czemu boję się narracji pierwszoosobowej (hahaha dlatego u mnie są tylko króciutkie wstawki przemyśleń) ale no jak ktoś potrafi tak jak Ty to jest sympatycznie...
    Perspektywa Slasha może być ciekawa :D
    Duff Duff Duff ♥ miło że człowiek chce ogarniać i godzić ale czemu był przyćpany? :D

    OdpowiedzUsuń